Wciągu wielu lat rozwinęły się różne style taneczne. Jednym bliższe są klimaty baletowe, innym hip-hopowe a jeszcze innym latino... Z perspektywy czasu, można stwierdzić, niestety z przykrością, że osoby tańczące często zupełnie odmienne techniki, śmieją się z siebie wzajemnie. Tak to już jest... Każdy uważa, że to co robi sam jest najlepsze.
Gust taneczny się zmienia... a na tę zmianę wpływ ma często porównywanie. Krocząc taneczną drogą często próbujemy swych sił w wielu różnych stylach. W zależności jak się w danym stylu czujemy, lubimy go mniej lub bardziej. Wpływ na nasze ' lubienie' mają też inne czynniki...
Często wokół konkretnych środowisk powstaje pewna 'otoczka'... Powodująca, że odbieramy konkretne środowisko rzeczy w konkretny sposób. Każda dyscyplina sportowa wytwarza taką 'otoczkę'. W świecie jeździeckim tak jest, tanecznym, uczelnianym... Konkurujące ze sobą kluby często się "nie lubią"...
Obgadują ... Tworząc często fałszywy obraz rzeczywistości. Przyjemność z uprawiania tańca mija przez takie incydenty... Zostaje tylko rywalizacja...Generalnie wszędzie tak jest...
Czym jest to spowodowane?
Zazdrością?
Poczuciem konkurencji?
Strachem?
Pewnie wiele czynników ma na to wpływ ...Przykre.. ale prawdziwe.
Ale do rzeczy.. Człowiek często poznaje otoczenie przez PORÓWNANIE. Dobrze, jeśli porównuje rzeczy, które zna i których sam próbował... Bo jak wiadomo, teoretyków wokół nas są miliony :)
Ciekawym porównaniem jest taniec towarzyski i salsa...
Niby wiele wspólnego, ale nie do końca..
1. Towarzyski ma ściśle ustalone zasady... Podział na klasy, dozwolone figury... stroje... makijaż... Wszystko tak rygorystycznie obstawione zasadami... Tańczy się z jednym partnerem, z którym wałkuje się konkretne układy... Wszystko jest wyuczone i... często sztuczne... Ktoś jednak kiedyś powiedział , na przykładzie ustalonej z góry kolejności wykonywania tańców na turniejach, że trzeba na ten rygor patrzeć z przymrużeniem oka:
- samba
- cha-cha-cha
- rumba
- pasodoble
- jive
Mimo tych rygorów ludzie kochają taniec towarzyski... Bo jak w sumie go nie kochać? Falowanie w rytm walca... Pośród falban sukienki... To uczucie gdy płyniesz po parkiecie, gdy słyszysz ulubioną piosenkę w wersji standardowej.. Czy też zabawa w wesołej sambie... kiedy możesz zamachać 'ogonem' swojej sukienki z piór. Bajka! Plusem jest, że taniec towarzyski zostawia tancerzom furtkę... w postaci wyboru... standardu i łaciny... Nie każdy musi tańczyć oba style.
2. Salsa zaś to zupełnie inna bajka... to zabawa... Zabawa muzyką, możliwościami własnego ciała. To radość, bez sztywnych ram i z góry określonych choreografii... Otwartość i przyjemność płynąca z ruchu... Do tego możliwość tańczenia z różnymi partnerami. Nie tylko z jednym, z którym nauczyliśmy się imponujących figur. Czasem największymi 'wymiataczami' tanecznymi są osoby, które tańcząc podstawowe figury, powodują, że obserwującym opada szczęka!
I do tego magiczne kółko graniaste zwane ruedą ... to dopiero zabawa! Ogromna przewaga nad tańcem towarzyskim... Jednocześnie możesz bawić się z wieloma osobami... Im więcej tym weselej!
A Wy jak na to patrzycie?
salsa salsa salsa!
OdpowiedzUsuńwybieram salsę! kubańską!
OdpowiedzUsuń