niedziela, 13 listopada 2011

"Tańczenie i jazda konna to to samo cholerstwo..."

"...To jak proszenie kobiety do tańca. Jeżeli nie masz pewności siebie i boisz się, że ci odmówi, i podchodzisz ukradkiem, patrząc na swoje buty, to jasne jak słońce, że ci odmówi. Wtedy, oczywiście, możesz spróbować złapać ją i zmusić do skakania po podłodze, ale w końcu żadnemu z was nie sprawi to zbytniej radości.
(...)

Tańczenie i jazda konna to to samo cholerstwo. Chodzi o zaufanie i przyzwolenie. Jedno się trzyma drugiego . Mężczyzna prowadzi, ale nie ciągnie jej na siłę, proponuje współpracę, a ona czuje to i idzie z nim. Są w harmonii i poruszają się we wzajemnym rytmie, po prostu na wyczucie...." 
Fragment z książki "Zaklinacz koni"

Chyba coś w tym jest... Prawda?

6 komentarzy:

  1. Podobnie jest w każdym zdrowym związku... :)
    Tylko odnośnie jazdy konnej, to kto jest jeźdźcem, a kto rumakiem?
    Moim zdaniem: kobieta jeździec, a facet to koń :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm to chyba kwestia do rozstrzygnięcia przez każdego indywidualnie :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Obejrzałam blog i jestem pod wielkim wrażeniem prac. Przyciągają oko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, chyba coś w tym jest ;)
    Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń