piątek, 2 grudnia 2011

Grudzień

Spokój i melancholia... W dotyku. W spojrzeniu. W każdej narysowanej kresce.



      W powietrzu zaczyna unosić się zapach nadchodzących świąt... Mandarynki... Pomarańcze... Zapach cynamonu, niesamowicie wpływający na zmysły. Pobudzający... Wszystko wokół nabiera kolorów. Czasem są szare i bure... Dziś jednak mają barwę intensywnie purpurową,  rubinową... Klarowną... Zmysłową...

      Gdy wokół nastaje cisza...Swój monolog rozpoczyna zegar... Wiszący gdzieś na uboczu... swymi wskazówkami hipnotyzuje ... ukazując zjawisko upływającego czasu, uświadamia i nakłania do rozmyśleń... Buduje napięcie... Emocje znajdują ujście...
Ten blog żyje nocą... z dala od zgiełku...


6 komentarzy:

  1. Zapach mandarynek..szaleństwo;) a raczej moje uspkkojenie. Co prawda marzę o tym, by wyjechać na święta, zamurować się w jakiejś chatce w górach i miec wszystko w nosie....no ale nie można miec wszystkiego. Jak tam? Był juz u Ciebie Mikoołaj?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie no Mikołaj to dopiero 6 grudnia :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. ha a jak sie jest grzecznym to przychodzi wczesniej:D

    OdpowiedzUsuń
  4. ja widocznie byłam niegrzeczna :D bo do mnie przyszedł 6.. ale za to jaki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kurcze...cos mi tu śmierdzi, bo jakoś za dobry ten Mikołaj w tym roku:P

    OdpowiedzUsuń