Marzenia... Kto ich nie ma... Moim od dzieciństwa było posiadanie ośrodka jeździeckiego.
Ehhh... Marzenia. Marzenia małej dziewczynki, która zakochała się w koniach i chciałaby spędzać całe dnie z nimi, mieć swój dom, z którego rozpościerałby się z okien widok na pastwisko... Dom, który byłby częścią dużego ośrodka z krytą ujeżdżalnią, placem do skoków, ujeżdżenia, karuzelą...
Choć małą część tego i innych marzeń dały mi studia :) Jeden z najbardziej kreatywnych według mnie kierunków - Architektura i Urbanistyka.
Na jednym z przedmiotów otrzymaliśmy zadanie zaprojektowania dowolnego obiektu rekreacyjnego. Zgadnijcie o czym pomyślałam?
Oczywiście o ośrodku jeździeckim... Łał w końcu mogłam sobie coś wymyślić, o czym marzyłam od lat :)
Wprawdzie nie jest to ideał i po 2 latach, gdy spoglądam na ten projekt, to stwierdzam, że pozostawia on wiele do życzenia, ale...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz